W krótkim wywiadzie, który udzielił zastępca prezydenta miasta Nowego Sącza Jerzy Gwiżdż w Radiu RDN w dniu 25 lutego br., padły stwierdzenia dotyczące zarówno personalnie wójta gminy Chełmiec Bernarda Stawiarskiego, jak i polityki inwestycyjnej gminy Chełmiec. Prezydent Gwiżdż określił wójta jako osobę oryginalną z oryginalnymi pomysłami. Nawiązał tym samym do prowadzonej przez wójta i gminę Chełmiec polityki inwestycyjnej – głównie w kontekście zawiązania przez gminę Chełmiec własnej aglomeracji z gminą Podegrodzie i prowadzonych inwestycji wodno – kanalizacyjnych. Pan prezydent Gwiżdż poddaje w swoim wywiadzie wątpliwość sens budowania w gminie Chełmiec własnych oczyszczalni ścieków mało tego używa słów, iż „nie ma to żadnego sensu” w momencie kiedy jest już oczyszczalnia ścieków w Nowym Sączu. Powody, dla których postanowiono odłączyć się od aglomeracji sądeckiej, stworzyć własną, następnie pozyskać samodzielnie dotacje na rozbudowę sieci wodno – kanalizacyjnej oraz budowę i remont oczyszczalni ścieków, zostały szczegółowo wyjaśnione w artykule pt.: „polityka antymonopolowa w gminie Chełmiec…”.
Mało tego, że Pan Jerzy Gwiżdż kwestionuje sensowość w/w inwestycji to jeszcze poniekąd straszy wójta i gminę, że ludzie kiedyś „przejrzą na oczy” (tj. tak jak Pan prezydent stwierdzą, że nie potrzebne były oczyszczalnie ścieków) i kwituje to stwierdzeniem cyt.: ”tak się wydaje publiczne pieniądze”. Zawsze dobrze jak kontrolowane są publiczne finanse i trudno mieć pretensję, że ktoś z zewnątrz analizuje sposób dysponowania środkami budżetowymi. Gorzej jeśli na tej podstawie wysuwane są błędne wnioski (bo nie chce się wierzyć, że są to zwyczajne przekłamania). Idąc tropem prezydenta Gwiżdża może dobrze byłoby przyglądnąć się wydatkom inwestycyjnym w Nowym Sączu.
Otóż można odnieść wrażenie, że od 8 lat polityka inwestycyjna realizowana przez władze miasta skupia się w Nowym Sączu w głównej mierze na obiektach tzw. małej architektury. Szanowni Państwo Prezydenci chcą poprzez „upiększenie” miasta umilić mieszkańcom ciężkie w nim życie. I być może byłby to dobry zabieg marketingowy gdyby chociaż ta mała architektura była gustowna, chociaż odrobinę estetyczna czy po prostu ładna. Tymczasem w „prezencie” (za własne pieniądze płacone w formie podatków i opłat lokalnych) od władz miasta mieszkańcy otrzymali „kolejarza pigmeja”, „sikającego rycerzyka krasnoludka”, „roztańczone dzieci”, kwietniki, których pomysł powstania powstał podobnież w Chinach… itp… Smutne, że energia włodarzy miasta skupia się na takich działaniach. Jeśli zaś chodzi o system komunikacyjny w mieście – no cóż po 8 latach rozpoczęto wreszcie obiecywany od lat most na rzece Dunajec wraz z częścią (nie rozwiązująca w komplementarny sposób zastojów komunikacyjnych) tzw. obwodnicy północnej miasta. Jednakże smutną konstatacją jest, iż przy budżecie miasta wynoszącym niemal 400 milionów rocznie, miasto nie było w stanie – z tego co wiadomo - zrealizować jak dotąd ani jednego metra (poza wspomnianą obwodnicą) nowej drogi, nie wspominając już o mostach!!
Trudno także komentować fakt wydawania kilkudziesięciu milionów złotych na tzw. „Sądecką Wenecję”, która nie dość, że nie wydaje się inwestycją „pierwszej potrzeby” w mieście to jeszcze jest sens jest kwestionowany przez dużą część samych Sądeczan. Podobnie rzecz ma się z inną sądecką inwestycją sportową – lodowiskiem pod ratuszem. Za kilkaset tysięcy złotych (łącznie z kosztami utrzymania) wydzierżawiono lodowisko (bez rollby ani zadaszenia) zamiast usprawnić już istniejące boisko (bez rollby i zadaszenia) na ulicy Nadbrzeżnej, co kosztowałoby… kilkaset tysięcy złotych. Tak się wydaje publiczne pieniądze panie prezydencie…
Można oczywiście obruszać się na sąsiednią gminę, jak zresztą czynią władze miasta, za to, że nie chciała dopłacać setek tysięcy złotych do miejskiej komunikacji zbiorowej (pomimo tego, że mieszkańcy płacili słono za bilety) i za to, że gmina nie chciała dopłacać kolejnych setek tysięcy złotych rocznie do wody i zrzutów ścieków kanalizacyjnych do oczyszczalni sądeckiej (pominąwszy fakt, że nie chciano aby mieszkańcy gminy Chełmiec płacili tak jak w Nowym Sączu o 1/3 więcej za wodę i ścieki). Oczywiście dla Nowego Sącza jest to problem, że sąsiednia gmina zamiast stać się niemal wasalem miasta uniezależnia się od niego i tworzy warunki dla mieszkańców znacznie lepsze niż w granicach miasta. Ale może zamiast wciąż krytykować poczynania gminy Chełmiec (tak zgadza się oryginalne a przez to właśnie innowacyjne a przede wszystkim skuteczne!) może warto zastanowić się nad własną polityką inwestycyjną…