
Stare porzekadło mówi, że sukces ma wielu ojców, a porażka zawsze jest sierotą. Śledząc wypowiedzi posła Arkadiusza Mularczyka trudno oprzeć się wrażeniu, że wstęga podczas otwarcia nowego mostu heleńskiego zostanie rozciągnięta wzdłuż a nie w poprzek drogi, bo ojcowie sukcesu nie pomieszczą się na jej szerokości. Za to winnym wszelkich utrudnień i problemów będzie - bo wiadomo, że ktoś kozłem ofiarnym być musi - wójt Bernard Stawiarski, którego pan poseł lekką ręką obwinia za obecny drogowy Armagedon. Pan poseł zarzuca wójtowi, że nie przystał na sugerowane warunki wydłużenia trasy szynobusu do Marcinkowic, co zdaniem posła jest dowodem na lekceważenie mieszkańców i powstałe z tego powodu korki i zatory. Od razu widać, że pan poseł więcej czasu spędza w Warszawce niż w tzw. terenie, bo gdyby się tu częściej poruszał, wiedziałby, że most północny nawet w godzinach największego szczytu (godz. 15 – 16) jest (a raczej był) przejezdny we wszystkich kierunkach (a na Marcinkowice mknie się wręcz jak po rajdowym torze), podczas gdy most heleński w tym samym czasie przeżywał autentyczne piekło. Dlaczego? Ano właśnie dlatego, że ów most w olbrzymiej większości obsługuje, a raczej obsługiwał mieszkańców dzielnicy Helena i to tam robiła się przysłowiowa komunikacyjna „gardziel”. Kto jeździ ten wie, że już za przejazdem kolejowym na ulicy Krakowskiej, czas dojazdu do świateł pod Urzędem Gminy w Chełmcu nie jest dłuższy, niż na przeciętnym miejskim skrzyżowaniu. Krótko mówiąc mieszkańcy Rdziostowa, Marcinkowic, Klęczan, Krasnego, bez problemu dojeżdżają do ronda przy moście północnym i w tym sensie szynobus niczego by nie przyspieszył. Pan poseł pewnie nie wie również, że oprócz arterii wzdłuż Marcinkowickiej i Papieskiej, mieszkańcy z tamtej strony Dunajca bardzo sprawnie wykorzystują alternatywne połączenia, np. wzdłuż ulic Dunajcowej, Jagodowej, Dunikowskiego...
Jakże ironicznie i groteskowo w ustach pana posła wybrzmiewa apel o wspólne dla Sądecczyzny rozwiązania komunikacyjne. I mówi to osoba, która mandat poselski piastuje nieprzerwanie od 2005 roku, a więc 13 lat. Aż prosi się zapytać, gdzie pan był panie pośle, gdy ważyły się forsowane przez wójta Bernarda Stawiarskiego koncepcje układów komunikacyjnych na Sądecczyźnie, w tym budowy mostu na przedłużeniu ulicy Piramowicza w stronę Świniarska i obwodnicy zachodniej, otwierającej także możliwość szybkiego dotarcia do Starego Sącza (bez konieczności budowania „Węgierskiej bis” po stronie miasta). Podobno dla prezydenta Ryszarda Nowaka był to również priorytet, tyle że do czasu. Szkoda, bo wcześniej czy później i tak tą przeprawę trzeba będzie zbudować, więc lepiej, z korzyścią dla wszystkich Sądeczan, było to zrobić wcześniej jak później. Ale niestety pan, panie pośle, bardziej zajęty był wówczas powrotem do formacji, którą pan przed laty, w najtrudniejszym dla niej momencie porzucił. A kiedy zmieniły się wiatry historii, niczym skruszony syn marnotrawny, ponownie skupił się pan na walce o lokalne przywództwo. Nie ma się co dziwić, że do budowy dróg i mostów nie miał pan wtedy głowy.
Reasumując. Już pierwsze dni po zamknięciu mostu obnażyły błąd decyzyjny władz Nowego Sącza (co było zresztą do przewidzenia i na co wielu ekspertów wielokrotnie zwracało uwagę). Potężne korki i zatory tworzą się nie tylko wewnątrz miasta, ale także na wszystkich drogach wlotowych i wylotowych. Czy jest to również wina wójta Stawiarskiego? A może panie pośle współsprawcą zamieszania będzie też burmistrz Starego Sącza, Piwnicznej, Limanowej, wójt Podegrodzia, Łącka, Rytra, słowem wszyscy, za wyjątkiem prezydenta Ryszarda Nowaka?! A tak przy okazji, pan również powinien uderzyć się we własne piersi i dokonać bilansu osobistych dokonań, zanim zacznie strofować i rozliczać innych.
Z ostatniej chwili.
Podobno ma zostać uruchomiony drugi szynobus, a do jego utrzymania dołożyć się mają gminy, które nie posiadają nawet linii kolejowej (np. położone 30 km od Nowego Sącz Łącko), co zdaje się zakrawać na ironię. Tylko patrzeć jak wszystkie samorządy w Polsce zrobią „ściepę” na most heleński, bo kogoś to zadanie pod względem organizacyjnym najwyraźniej przerosło. Jak tak dalej pójdzie, biorąc pod uwagę zwiększenie częstotliwości dotychczasowych kursów, uruchomienie nowych, koszt niepotrzebnej rozbiórki mostu heleńskiego (ostatecznie nowy mógł powstać obok starego), konieczności przełożenia przez Dunajec instalacji gazowej, uruchomienia dodatkowej podstacji pogotowia ratunkowego na Helenie, to całość tej wielomiesięcznej operacji pochłonie gigantyczne kwoty, przy których wypominany mieszkańcom Chełmca przez posła Mularczyka tegoroczny „Sylwester”, to zaledwie malutka kropelka. O skołatanych nerwach, stresie i zmarnowanym czasie lepiej nie wspominać. Za tę inwestycję włodarzom Nowego Sącza na pewno należy się gospodarczy anty-Nobel. Trzeba naprawdę się wysilić, żeby popełnić taką ilość błędów.
Na poprawę humoru przypominamy jakże aktualny i ponadczasowy w swej wymowie dialog „ja to mam bardzo dobre połączenia z kultowej komedii Stanisława Barei „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz”.
– Ja to, proszę pana, mam bardzo dobre połączenie. Wstaję rano za piętnaście trzecia. Latem to już widno. Za piętnaście trzecia jestem ogolony, bo golę się wieczorem. Śniadanie jadam na kolację. Tylko wstaję i wychodzę.
– No, ubierasz się pan.
– W płaszcz – jak pada. Opłaca mi się rozbierać po śniadaniu?
– Fakt!
– Do PKS mam pięć kilometry. O czwartej za piętnaście jest PKS.
– I zdążasz pan?
– Nie, ale i tak mam dobrze, bo jest przepełniony i nie zatrzymuje się. Przystanek idę do mleczarni. To jest godzinka. Potem szybko wiozą mnie do Szymanowa. Mleko, widzi pan, ma najszybszy transport, inaczej się zsiada. W Szymanowie zsiadam, znoszę bańki i łapię EKD. Na Ochocie w elektryczny do stadionu, a potem to już mam z górki, bo tak… w 119, przesiadka w 13, przesiadka w 345 i jestem w domu, to znaczy w robocie. I jest za piętnaście siódma! To jeszcze mam kwadrans. To sobie obiad jem w bufecie, to po fajrancie już nie muszę zostawać, żeby jeść, tylko prosto do domu. I góra 22.50 jestem z powrotem. Golę się. Jem śniadanie i idę spać.
Do obejrzenia na:
https://www.youtube.com/watch?v=XYqjsG2CoyY
A dlaczego o tym piszę? Bo jak tysiące Sądeczan mieszkam w Nowym Sączu i pracuję w Gminie Chełmiec. Obce jest mi myślenie w kategoriach „politycznych” opłotków. Jeżeli ktoś decyduje się na bycie prezydentem średniego miasta, które było niegdyś stolicą województwa, musi zdawać sobie sprawę z rozmiaru zadań i wyzwań jakie przed nim stoją i nie winić za wszystko sąsiadów zza miedzy. To władze Nowego Sącza, a nie przedstawiciele bliżej nie znanego „Komitetu Obrony Kolei” powinni inicjować strategiczne dla regionu rozwiązania. Ale to już będzie zadanie dla innego samorządu. Oby lepszego.
Jarosław Rola