Kozak do Kuzaka, czyli potyczki na prztyczki

Wiadomości
...

Jako wywołany przez radnego Stanisława Kuzaka „kozak od wierszyków”, którego moje szefostwo winno „skutecznie zdyscyplinować”, czuję się w obowiązku udzielenia Panu Radnemu krótkiej odpowiedzi.

Najpierw chciałbym podziękować za dostrzeżenie mojej skromnej osoby, choć absolutnie na to nie zasługuję. Zawszeć to jednak jakaś miła odmiana trafić za sprawą gminnej sesji  do „jutuba”. Gdyby Pan Radny zechciał następnym razem podać w całości moje imię i nazwisko, będę mu jeszcze bardziej wdzięczny, bo uwieczni mnie w tym „jutubie” bardziej, niż kolumna stojącego na niej króla Zygmunta.  Wprawdzie wierszokletą nigdy nie byłem i poetą nijak się nie czuję, ale słowo „kozak” odbieram jako sympatyczny komplement. To zapewne aluzja do mego artykułu w sprawie muru w oporowego na stadionie w Librantowej, którego budowę, nie wiedzieć czemu, połączył Pan Radny z epidemią koronawirusa, i z sobie wiadomych powodów uznał, że środki na ów mur powinny wesprzeć zakup sprzętu do walki z epidemią w sądeckim szpitalu. Nie wiem jaka wróżka podpowiada panu te „złote” myśli, ale na Pana miejscu zmieniłbym suflera, choćby na „Budkę suflera”. Przynajmniej będzie miło, melodyjnie i z sensem. Spieszę też uspokoić Pana Radnego, iż wielokrotnie w swym życiu zdarzało mi się publicznie zabierać głos w sprawach ważnych, istotnych, obok których nie mogłem przejść obojętnie. Gdyby zechciał się Pan pofatygować i sięgnąć do archiwalnych numerów Dobrego Tygodnika Sądeckiego, Sądeczanina (z czasów gdy jego redaktorem był nieodżałowany Henio Szewczyk), Gazety Krakowskiej, Dziennika Polskiego, zrozumiałby Pan, iż moim wrogiem nie był żaden pan „X”, czy pani „Y”, ale pewien typ myślenia lub działania, z którymi się absolutnie nie zgadzałem. Tak było np. podczas odwiedzin i złożenia kwiatów przez Jarosława Kaczyńskiego pod Głazem Katyńskim w Marcinkowicach w 2011 roku. To wówczas jedna ze stacji telewizyjnych usiłowała sprowokować publiczną nagonkę i zaszczuć tamtejszą szkołę za jej gościnność i patriotyzm. Nie mogłem usiedzieć, kiedy małoletni syn mojego przyjaciela Andrzeja Piszczka stał się obiektem ohydnych donosów, medialnych drwin i cynicznej szydery ze strony dorosłych. To wówczas na szpaltach DTS napisałem felieton pt. „Miejcie ich w dupinach”, bo niestety niewielu miało odwagę stanąć w obronie ówczesnej pani dyrektor oraz dobrego imienia szkoły  i dzieci (https://www.dts24.pl/wp-content/uploads/2017/01/48_2011.pdf). Równolegle, korzystając z lokalnych łam i portali wraz z Polskim Towarzystwem Historycznym stoczyliśmy wojnę o likwidację symbolu hańby i zniewolenia, czyli pomnika chwały armii czerwonej przy Alejach Wolności. Potem byli sądeccy „żołnierze wyklęci”, zapomniani bohaterowie „Solidarności”, tablice katyńskie, powstańcze i legionowe wieczornice na cmentarzu w Nowym Sączu….. I wie Pan co? Prawie zawsze zdarzył się ktoś, kto mówił, że Rola to oszołom i zadymiarz, którego trzeba zdyscyplinować. Jakbym Pana słyszał! A kiedy rozpocząłem pracę w Librantowej natychmiast trafiłem na celownik pewnego miejscowego frustrata, który bardzo nie lubił Wójta. A ponieważ jako dyrektor szkoły jednoznacznie mu się z Wójtem kojarzyłem, postanowił odreagować na mnie swoje życiowe obsesje. Ów działacz nie tylko mnie obrażał (trzymam sobie te sms-y na pamiątkę), ale pisał też regularne skargi, a ja z częstotliwością zakupu biletu miesięcznego zaszczycałem gminne komisje rewizyjne. Musi Pan to pamiętać Panie Stanisławie, bo jako radny stawał Pan wówczas w mojej obronie, uznając zarzuty wobec mnie za bezzasadne i absurdalne. Tyle tylko, że ten zafiksowany na punkcie Wójta skarżypyta jest dziś Pańskim kolegą klubowym, który za znieważenie strażnika gminnego poniósł niedawno przykładną karę sądową. Dlaczego o tym piszę? Bo podobno brzydzi się Pan obelgami, inwektywami i ubliżaniem.

Szanowny Panie Radny,

Wysłuchałem Pańskiej tyrady od „A do Z”. Powiedzieć, że była kiepska, jałowa, nudna, a przede wszystkim tendencyjna i cholernie niesprawiedliwa, to nic nie powiedzieć. Roztoczył Pan wizję chełmieckiego Armagedonu, katastrofy przy której plagi egipskie to mały „pikuś”, gminy nad którą należałoby wywiesić czarną flagę i średniowiecznym zwyczajem zabronić wjazdu, a najlepiej spalić i zaorać. Nie dostrzegł Pan jednego pozytywu, jednej dobrej rzeczy. Pan chyba musi żyć w jakichś światach równoległych? Rozckliwia się Pan na temat  desek na świetlicę sprzed 40 lat, zamiast docenić wartość nowych inwestycji. Dzieli Pan włosa na czworo, tracąc z oczu obraz całości. Tego rozpaczliwego biadolenia nie da się po prostu słuchać. Zachowuje się Pan nie jak były żołnierz, ale jak etatowa pogrzebowa płaczka, tyle, że Chełmcowi na szczęście żaden pochówek nie grozi. Gmina ma się całkiem dobrze i rozwija się w najlepsze.  A zawdzięcza to i dobremu wójtowi, i zaangażowanym samorządowcom, sprawnym urzędnikom, oddanym sołtysom, aktywnym przedsiębiorcom, kompetentnym nauczycielom, i ogólnie wszystkim mieszkańcom, którzy tworzą chełmiecką wspólnotę. Banałem jest powiedzieć, że nie zawsze wszystko się udaje, i …., że czasem pęknie przysłowiowa rura. W Nowym Jorku też pękają. Ale przynajmniej „Pan nie bądź rura i nie pękaj”, zwłaszcza z byle powodu! Wsłuchując się w Pana wystąpienie, co i rusz słyszałem, jako główny zarzut, że Wójt czegoś tam nie skonsultował, nie obgadał, z kimś się nie spotkał, etc. Nie mam złudzeń, że w przypadku Pańskiej wygranej, byłby Pan typem „wójta - wiecznego konsultanta”, którego koniec kadencji zastałby w połowie konsultacji na temat przysłowiowego „kołka w płocie”, bo na poważne inwestycje i projekty zabrakłoby już czasu, a pieniądze zgarnęliby inni.

W swym zacietrzewieniu popełnił Pan jednak co najmniej dwa poważne błędy logiczne. Odniosłem wrażenie, że był Pan nawet sam zdziwiony tym, co momentami mówi. Lamentując o mizerii gminy, ku swemu zaskoczeniu raczył Pan zauważyć, że w ciągu trzech kadencji  wójta Stawiarskiego budżet Chełmca wzrósł z 50 do ponad 170 milionów, czyli prawie czterokrotnie. Jak łatwo policzyć, średnio podwajał się co kadencję w stosunku do stanu wyjściowego. Czyżby cudowne rozmnożenie?! Jak to się stało, że przy tak fatalnych rządach było to w ogóle możliwe? No i do tego jeszcze te wyróżnienia i tytuły na „najlepszą gminę w Polsce”….To też niby czyjaś pomyłka? Drugi błąd logiczny to Pańska przestroga dla Wójta, by uważał na swych stronników, bo to oni mogą okazać się współczesnymi „Brutusami” (Marek Brutus - przyjaciel Gajusza Juliusza Cezara i jego najbardziej zaufany człowiek, a zarazem organizator spisku i zamachu na jego życie; do zbrodni popchnęła Brutusa zawiść z powodu sukcesów i wielkiej popularności Cezara).  Nie wiem o kim Pan myślał, bo ja akurat skojarzyłem tę przestrogę z Pana osobą. Przecież  nie kto inny jak Pan, przed ostatnimi wyborami zrezygnował z walki o fotel wójta, apelując do swych sympatyków o poparcie dla Bernarda Stawiarskiego jako osoby najbardziej kompetentnej, doświadczonej, wiarygodnej i godnej zaufania. Co takiego się wydarzyło, że w rok po wyborach z poplecznika stał się Pan zagorzałym (ale i zgorzkniałym) krytykiem, potępiającym w czambuł wszystkie działania Bernarda Stawiarskiego. Jaka jest Pańska wiarygodność? Kiedy mówił Pan prawdę, a kiedy się z nią mijał i dlaczego? Jaka tajemnica skrywa Pańską przemianę, bo to właśnie ona pasuje do Pańskich uwag o fałszywych zausznikach.

Na koniec swego wystąpienia zaapelował Pan do mnie, abym stworzył jakiś piękny program dla uczniów w związku z koronawirusem. Uff…….. Szczerze powiem, że nie bardzo wiem „co poeta ma na myśli”, ale mogę uspokoić, iż najlepszy projekt o jakim marzy cała Librantowa właśnie się spełnia. A jest nim wspaniałe centrum sportowo - rekreacyjne, składające się z trzech boisk (trawiastego, ze sztuczną nawierzchnią oraz kortu tenisowego), placu zabaw, bieżni, siłowni oraz zaplecza socjalnego. Położone w centrum wsi, z bajecznym widokiem na Tatry, cudownie nasłonecznione, bezpieczne i komfortowe. Zapewniam, że o niczym innym nie marzą dzieci i młodzież, niż móc wreszcie wyjść z domu i pełną piersią korzystać z uroków wakacyjnego wypoczynku.

Zamiast poetyckiej puenty, powiem coś od serca. Osobiście, choć raczej słabo się znamy, bardzo Pana lubię i szanuję. Przede wszystkim za to, że kiedyś potrafił Pan zachować umiar, rzeczowość, zdrowy rozsądek i dużo pozytywnego myślenia. I życzę, by mimo wszystko, na powrót odnalazł Pan w sobie tego Stanisława Kuzaka sprzed lat.

Jarosław Rola

Pliki Cookies

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.

Zaakceptuj i kontynuuj

Chcesz wiedzieć więcej? Zobacz: Polityka prywatności
Polityka Cookies